niedziela, 4 stycznia 2009

Postanowiłem dzielić się z wami moimi doświadczeniami w zakresie cyfrowej obróbki zdjęć.

Moją przygodę z fotografią zacząłem w wieku 9 lat, gdy otrzymałem w prezencie oparat fotograficzny marki "DRUH". PO wielu latach zakupiłem w NRD za ciężko zdobyte marki aparat PRACTICA LTL3 z obiektywem CARL ZEISS JENA DDR 2.8/50.



Dodatkowo do niej dokupiłem obiektyw szerokokątny PENTACON AUTO 2.8/29, który, jak na tamte czasy był rarytasem.



Aby mieć możliwość robienia zdjęci obiektywem o długiej ogniskowej, zakupiłem radziecki telekonwerter, który spisywał się znakomicie.



Cóż to był za sprzęt jak na tamte czasy. Analogowa wtedy jeszcze fotografia była zdecydowanie mnie tolerancyjna na wszelkie potknięcia i błędy w doborze ekspozycji, nie mówiąc już o ewentualnym ich korygowaniu w zakresie takim na jaki pozwala dzisiejsza technika i obróbka komputerowa. PRAKTICA była jednak już aparatem lustrzanką i pozwalała na wykonywanie bardzo dobrych zdjęć.

Podam może podstawowe parametry techniczne tego sprzętu:

  • regulacja czasu naświetlania: 1 - 1/1000s + B
  • regulacja czułości filmu: 12 - 1600 iso
  • mechaniczny licznik zdjęć
  • pomiar światła przez obiektyw
  • regulacja ostrości pierścieniem obiektywu
Aż się łezka w oku kręci, gdy patrzę na fotki z tego jeszcze sprawnie działającego aparatu. Miało to wtedy swój urok, gdu po zrobieniu 36 fotek biegło się do zakładu fotograficznego, bo móc jak najszybciej oglądać niedawno wykonane zdjęcia, w przeciwieństwie do dzisiejszych fotografii, które można zobaczyć natychmiast na dość dużym, bo i 3" wyświetlaczu. Nie ma już tej niepewności i dreszczyku emocji: czy i jak zdjęcie nam "wyszło".

W związku z tym, że nie zajmowałem się na stałe obróbką w ciemni, to pozbawiony byłem możliwości ingerowania w wyniki na etapie wywołania negatywu, czy obróbki przy powiększalniku i wywoływaniu papierów. Zdarzyło mi się kilka razy, że sam pracowałem z powiększalnikiem, wywoływaczami i utrwalaczami i przyznam nieskromnie że wtedy była tu dużo większa frajda i emocje niż obecna obróbka elektroniczna. Robiłem wtedy zdjęcia czarno białe, kolorowe i slajdy, z których do dzisiaj mam prawie wszystkie jakie wykonałem. Gdy je oglądam to zastanawiam się często jak by one wyglądały zrobione współczesną lustrzanką i naprawdę nie wiem czy miały by taką samą wartość jak te stare analogowe. W nich tkwi jakaś magia i tajemnica, której próżno szukać w dzisiejszych fotkach elektronicznie produkowanych

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz